Tym razem na turniej do niedalekiego Zabrza wybrała się mniej liczna niż zazwyczaj ekipa naszego klubu. Mniej liczna, za to dość mocna, co można było obserwować w klasyfikacji turnieju po każdej rundzie – nie było takiej, by w czołowej trójce nie było naszego reprezentanta. Ale po kolei…
Turniej w Zabrzu to przede wszystkim przełamanie Przemka Herdziny, który już od dwudziestu lat toczy scrabblowe boje na PFS-owych arenach, ale dopiero teraz przyszło mu sięgnąć po to najwyższe miejsce na podium. Przemek drugi był już kilkukrotnie, w tym pierwszy raz już w 2006 roku, ale pierwsze miejsce zawsze gdzieś mu umykało, nawet przy prowadzeniu z wynikiem 7-0 po pierwszym dniu.
Tym razem wreszcie było inaczej. Po sobotnich grach Przemek był czwarty z bilansem 6-1 (czołowa czwórka miała ten sam bilans, w tym drugi Łukasz Bobowski i trzeci Janek Mrozowski). Niedziela należała jednak przede wszystkim do Przemka – wygrał wszystkie gry drugiego dnia i z wynikiem 11-1 triumfował po raz pierwszy na PFS-owych turniejach. Ogromne gratulacje!
Nieco gorzej w niedzielę poszło Jankowi – jednak nie na tyle, by nie świętować kolejnego podium w karierze. Janek wygrał drugiego dnia trzy partie i z bilansem 9-3 uplasował się na trzecim miejscu. Naszych klubowiczów przedzielił na podium zwyżkujący ostatnio formą Franek Łysek.
W czołowej dziesiątce (a raczej piątce) mieliśmy jeszcze dwóch reprezentantów. Bobo zajął czwarte miejsce z wynikiem 8,5-3,5, natomiast tuż za nim, piąte miejsce wywalczył Krzysiek Gibas. Cztery miejsca w czołowej piątce, to jest coś!