Na najbardziej specyficzny ze scrabblowych turniejów, 24-godzinny Le Mans wybrała się ósemka naszych klubowiczów. Tym razem nie udało nam się wygrać, ale osiągnęliśmy kolejne podium – dopisaliśmy w tegorocznym dorobku trzecią lokatę.
Po pierwszej kwadrze turnieju na czele znajdował się Paweł Mazurek, a tuż za nim Mariusz Wrześniewski. Na przeciwległym biegunie niespodziewanie świeżo upieczony mistrz Polski Janek Mrozowski, który rozpoczął turniej od czterech porażek w pięciu grach. Jego przeciwnicy zbyt dosłownie wzięli sobie do serca maksymę „Bij mistrza”. W kolejnych rundach było już lepiej, ale końcówka turnieju znów przyniosła zadyszkę – a być może po prostu kryzysowe zmęczenie.
Kolejne sześć rund najlepiej spożytkował Łukasz Bobowski i jako jedyny nasz klubowicz na półmetku turnieju zameldował się na podium – trzeci. Na szóstej pozycji przyczaił się Kamil, który w Le Mansach triumfował wcześniej już sześciokrotnie. W dziesiątce, i zarazem dziesiąty był jeszcze Marian.
Trzecie kwadra turnieju to zwykle najbardziej kryzysowy moment turnieju – brak snu, zmęczenie i walka ze słabościami. Bez problemu przez tę fazę przeszedł jednak Bobo, wygrał pięć z sześciu gier i po tej fazie turnieju prowadził w klasyfikacji. Dzielnie kroku dotrzymywał mu również Marian, który był czwarty z raptem jedną porażką mniej. Tuż za nim piąty Kamil i szósty Paweł, ale obaj mieli już dwie wygrane mniej od Mariana, i trzy od Boba.
Ostatnia faza Le Mansa Łukaszowi przeszła również dość dobrze (4-2), jednak zwycięstwa rywalizujących z nim Dominika Urbackiego (komplet) i Miłosza Wrzałka (4-2) pozwoliły ostatecznie na zajęcie trzeciego miejsca w turnieju i zarazem zanotowanie trzeciego podium w tym roku. Brawo!
Ostatnią fazę Le Mansa przeszedł niczym feniks z popiołów Tomek Lempart – wygrane w pięciu z sześciu gier pozwoliły na zajęcie siódmego miejsca. Szóste wywalczył Marian, a piąte Paweł – cała trójka po 15-9. W dziesiątce „zmieścił” się jeszcze Kamil, ósme miejsce i czternaście wygranych to jednak dla specjalisty Le Mansowego wynik poniżej oczekiwań. W tym roku jednak chyba i Kamila dopadły momenty kryzysowe – na jedną z rund musiał go dobudzać sędzia:)
Na najbardziej specyficzny ze scrabblowych turniejów