Liczna i mocna ekipa ghostowa wybrał się do pobliskich Wadowic na trzecie już scrabblowe „Kremówkobranie”. Ponieważ w dwóch poprzednich edycjach wygrywali nasi przedstawiciele, a na dokładkę zawsze drugie miejsce też było nasze – apetyty na podium mieliśmy równie wilcze co na lokalne kremówki.
Co więcej, wyniki po sobotnich grach również napawały optymizmem. Prowadził Paweł Mazurek, zwycięzca II Kremówkobrania, a drugi był Łukasz Bobowski – zwycięzca pierwszej edycji. W czołowej piątce (po sześć wygranych) znajdował się jeszcze Krzysiek Gibas (piąty). Na koniec dnia część klubowiczów wróciła do Krakowa, część nocowała w gościnnych progach Tomkowej Jaszczurowej. I to właśnie za drzwiami domku w Jaszczurowej kryje się sekret zwycięzcy tegorocznego turnieju. A hipotezy są dwie:)
Pierwsza głosi, że Marian chciał wyeliminować (nie)skutecznie przeciwnika w postaci Krzyśka i jako pierwszy skorzystał z prysznica w niedzielny poranek, zużywając całą ciepłą wodę. Druga, że to Tomek celowo wyłączył ciepłą wodę, żeby w myśl przysłowia „zimna woda zdrowia doda” Krzysiek nabrał niezbędnej świeżości umysłu i nie powtórzył „czarnej niedzieli” sprzed dwóch lat, kiedy to prowadząc po pierwszym dniu z bilansem 7-0 zanotował w niedzielę tylko jedną wygraną.
I rzeczywiście, mroźny prysznic spowodował, że Żiba przystąpił do niedzielnych rozgrywek niczym królik na bateriach Duracell. Zaliczył tylko jedno potknięcie i z dziesięcioma wygranymi zanotował pierwsze swoje zwycięstwo na turniejach PFS. Brawo!
Drugie miejsce wywalczył Karol Wyrębkiewicz, który pomimo 37 pozycji po pięciu rundach (bilans 2-3) wygrał pozostałe siedem rund i spośród osób z bilansem 9-3 zanotował najlepszy wynik małych punktów. Na podium zameldował się także prowadzący po pierwszym dniu Paweł. W czołowej dziesiątce mieliśmy z kolei jeszcze trójkę reprezentantów – 6. Janek (8-4), 8. Marian (8-4) i 10. Bobo (także 8-4).
Krzysiek i zimna woda… 🫣